*Miesiąc później...*
20.07.2008r.
Drogi pamiętniczku!
Strasznie zakochałam się w takim jednym koledze Justina. Jego brązowe włosy i zielone oczy doprowadzają do tego, że kolana się pode mną uginają. Niby jest on takim zwykłym nastolatkiem, jak inni, ale jednak jest w nim to coś, co jest naprawdę wyjątkowe. Justin mi mówił, że jest on niesamowicie zabawny. Widziałam go parę razy, nawet gadaliśmy chwilę. Właśnie dzisiaj wyjechał on do Europy. Strasznie będę za nim tęsknić.
Effy.
Właśnie przeczytałam ostatni wpis w moim starym pamiętniku, który znalazłam na strychu. Był on z 2008 roku. Nie wiem dlaczego, ale nie pamiętam żadnego wydarzenia z tamtego roku. Miałam wtedy 13 lat. Było to 3 lata temu. Niby wcale nie tak dużo, a jednak. Jeśli się tak teraz zastanowić, to kiedy czytałam ten cały pamiętnik nie pamiętam żadnego zdarzenia, które w nim zapisałam. Dziwne. Bardzo. Nawet nie pamiętam mojego dzieciństwa. Wszystko pamiętam tylko od właśnie 2008 roku. Na 20 lipca skończyły się wpisy, a pustych kartek w pamiętniku było jeszcze dużo. Mogłam zauważyć, że pisałam w nim codziennie. Tylko nagle to się urwało. Co się wydarzyło 21 lipca 2008 roku? Nie mam bladego pojęcia. Muszę zadzwonić do mamy. Wyciągnełam z kieszeni mój iPhone i wybrałam numer do mamy. Odebrała po 3 sygnałach.
-Cześć córeczko! Co tam u Ciebie? - krzyknęła do telefonu roześmiana mama. Tak... znowu gdzieś wyjechała, tak, jak ojciec. Wiecznie jestem sama. Co za pech.
-Hey mamo. Dobrze. - powiedziałam niepewnie.
-Effy, co się stało? - spytała zatroskana.
-Nie nic, czemu pytasz? - udawałam głupią.
-Przecież słyszę, że coś jest nie tak. Mnie nie oszukasz. Co chcesz? - ciągnęła uparcie.
-Mamo, co się wydarzyło 21 lipca 2008 roku? - spytałam prosto z mostu. Teraz zapadła taka niezręczna cisza w słuchawce. -Mamo? - zapytałam wreszcie.
-Yyy... - zacięła się. -Przepraszam kochanie, muszę kończyć, później pogadamy. Papa, kocham Cię. - i rozłączyła się. Pa mamo - pomyślałam w myślach, rzucając telefon na łóżko, obok siebie. Może dowiem się czegoś od ojca. Wybrałam do niego numer. Odebrał po 1 sygnale.
-Cześć ancymonie! Jak tam u Ciebie? - roześmiał się tata. Na usłyszenie słowa "ancymon" mimowolnie się uśmiechnęłam. Tato tak do mnie często mówi.
-Cześć tato, mam do Ciebie pytanie. - oznajmiałam niepewnie.
-Zamieniam się w słuch! - zaśmiał się cicho. Tak... zdecydowanie mój tato miał ogromne poczucie humoru. Ta jego optymistyczność podnosi mnie na duchu. Zawsze jest taki pełny życia i roześmiany.
-Co się wydarzyło 21 lipca 2008 roku? - spytałam.
-Yymm... - zaciął się. -Wiesz... kochanie... - znowu się zaciął. -A tam w ogóle to czemu pytasz? - zapytał ciekawy.
-Właśnie skończyłam czytać mój stary pamiętnik i na 20 lipca kończą się wpisy. A codziennie coś w nim pisałam. Tato... czemu ja nie pamiętam mojego dzieciństwa i ani jednego wydarzenia zapisanego w moim pamiętniku? - rozpłakałam się.
-Kochanie... eem... my... ja i ty... mieliśmy... my mieliśmy wypadek samochodowy 21 lipca 2008 roku. Mnie się nic nie stało, ale ty... ty straciłaś pamięć długotrwałą. Tak jakbyś zaczęła życie od 2008 roku. Byłaś miesiąc w śpiączce. Wybudziłaś się 20 spierpnia. Córeczko... tak mi przykro, że musiałaś się o tym dowiedzieć w taki sposób. Mieliśmy Ci z mamą powiedzieć, ale nie było odpowiedniej okazji. Przepraszamy. - w jego głosie także mogłam wyczuć, że już płacze. Mój świat się właśnie zawalił! Co będzie teraz?!
-Dziękuję tato, za te jakże istotną informację. Narazie! - krzyknęłam zdenerowowana do słuchawki, rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o ścianę. Rozryczałam się na dobre.
*2 godziny później...*
Dalej płaczę. Nagle rozległ się dzwięk mojej komórki. Wstałam w łóżka, chwiejąc się na nogach. Odebrałam, nie patrząc nawet, kto dzwoni.
-Halo? - zaciągnałam się płaczem.
-Effy?! Co się stało?! Zaraz u Ciebie będę! - zaczęła panikować Miley. Rozłączyła się. Ja ponownie rzuciłam się na łóżko. Po niecałych 5 min. do mojego pokoju wparowała zdyszana Mil.
-Eff! Co się stało? Skarbie, nie płacz, proszę. - usiadła koło mnie i przytuliła. Opowiedziałam jej wszystko. Mówiła, że wiedziała o tym, jak i reszta paczki. Dlaczego mi nie powiedzieli?
-Dlaczego wyście mi tego nie powiedzieli? - zapytałam, tłumiąc łzy dobijające się do moich oczu.
-Twoi rodzicie powiedzieli, że tak będzie lepiej. - przyznała.
-Yhym. - przytaknęłam i znowu się rozpłakałam. Wtuliłam się w Miley. Nagle zasnęłam, nawet nie wiem kiedy. To ciężki dzień. A wspominałam już, że wczoraj skończyła się szkoła i są wakacje? Nie? To mówię. A wspominałam, że Christian dalej mnie podrywa, a ja go ignoruję? Nie? To znowu mówię. Co teraz będzie z moim życiem? - cały czas zadawałam sobie to nurtujące pytanie, nawet w czasie snu...
CDN...
***
Jak? Mi tak średnio. Tak więc... trochę zmienił się tok wydarzeń.
Komentujcie. ;p
Pytania? :
Do następnego! ;3
4 komentarze:
Daj dzisiaj nowy!!!
Zumi:
Właśnie ten jest nowy, dodałam go dzisiaj..
Anonimowa Autorka.
Wiem że to ten 'nowy', ale chodziło mi już o następny ;D To jest takie super że nie mogę się naczytać ;)
zgadzam sie z zumi !:) :** kocham cie "panno P" ;d<3
Prześlij komentarz