Obudziłam się kompletnie wykończona i nie chętna do jakiej kolwiek działalności. Obok mnie spała Miley. Widocznie została ze mną do końca. To się nazywa prawdziwa przyjaźń. Dziękuję jej za to niezmiernie. Ślamazarnie wstałam z łóżka, wzięłam z szafy pierwsze lepsze jeansowe szorty i różową bokserkę. Poszłam do łazienki i wzięłam orzeźwiający, letni prysznic. Nic tak nie rozluźnia jak woda. Właśne... może gdzieś pojadę z moją paczką? To pomoże mi się jakoś odizolować od teraźniejszości. Jeszcze pomyślę nad tym. Tak więc wracając. Wyszłam z pod natrysku, umyłam zęby, zrobiłam bardzo leciutki makijaż, tylko podkład, żeby nie było widać aż tak bardzo moich podkrążonych oczu i czerwonych policzków. Włosy rozczesałam i związałam w kitka na góże głowy. Wyszłam z łazienki, Miley dalej spała. Rozważyłam jej nie budzić. Poszłam na dół i postanowiłam, że zrobię nam na śniadanie naleśniki. Wzięłam potrzebne składniki, zmieszałam je ze sobą i zaczęłam piec. Wtedy z góry przyszła zaspana Mil z rozczochranymi włosami. Wyszczerzyłam się do niej i cicho żaśmiałam, na widok jej fryzury. A dlaczego mnie to tak śmieszy? Ponieważ Smajli zawsze ma świetnie ułożone włosy, a teraz nie.
-Z czego się tak smiejesz? - spytała, uśmiechając się, Mil.
-Spójrz w lustro. - stwierdziłam i poszła do łazienki, na dole.
-OMG! - krzyk Miley dobiegł z łazienki, a ja zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać.
-Miley! Idź na górę, do mojego pokoju, weź sobie jakieś moje ciuchy i ogarnij się w łazience. - krzyknęłam do niej. Ta tylko rzuciła któtkie "dzięki" i pognała na górę. Trochę mi się humor poprawił, chociaż pewnie nie za długo.
Po 15 minutach śniadanko było gotowe i akurat zeszła z góry uśmiechnięta i ogarnięta Miley.
-Siadaj, zrobiłam nam śniadanie. - oznajmiłam, wskazując za talerz z naleśnikami z syropem klonowym.
-Mniam! Kocham naleśniki. - stwierdziła wyszczerzona Miley, kiedy już jadła pierwszą porcję naleśników. Właśnie zadzownił dzwonek. Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. W progu ujrzałam uśmiechającego się w moją stronę Justina.
-Cześć Eff! - krzyknął i pocałował mnie w policzek na przywitanie.
-Hey. Wchodź. Zrobiłam naleśniki. Mil jest u mnie. - oznajmiłam i wszedł do środka. Poczęstowałam i naleśnikami.
-Effy, a ty nie jesz? - spytała zdziwiona Miley.
-Odechciało mi się jedzenia. - stwierdziłam i poszłam do salonu. Rzuciłam się na kanape i znowu zaczęłam płakać. W ekspresowym tępie koło mnie znalazł się pocieszający mnie JB.
-Eff, nie płacz. Proszę. Powiedz mi, co się stało? - spytał opiekuńczo. Spojrzałam na niego z pod poduszki i wtuliłam się w jego tors. Opowiedziałam mu wszystko po kolei i pokazałam mój pamiętnik.
-Wiesz... Effy... tak mi bardzo przykro z tego, co się wydarzyło 3 lata temu. Musieliśmy Cię poznawać od nowa, a ty nas. To było takie trudne. - uznał, wspierając mnie. Justin był zawsze moim najlepszym przyjacielem. I zawsze nim pozostanie.
-Dziękuję Ci, Justin. - stwierdziłam, mocniej się w niego wtulając. Miley w tym czasie oglądała TV i co chwile spoglądała na nas dodają coś do rozmowy.
-Za co? - zdziwił się.
-Za to, że byłeś silny i dałeś mi się poznać od początku, że nie wygadałeś całej prawdy, tak, jak moi rodzicie nakazali i że jesteś przy mnie. Miley, tobie też dziękuję. Dziękuję wszystkim. - wymamrotałam przy bluzce Biebera.
-Effy... - zaczął Just.
-Tak? - spytałam, patrząc mu głęboko w oczy.
-Kocham Cię. - powiedział z trudem i uśmiechem na twarzy. Teraz jego wzrok uciekał po całym pokoju.
-Justin... ja... - nie wiem jak mu to powiedzieć. Justin to mój przyjaciel i chcę żeby tak zostało, nie chcę być z nim... chcę być wyłącznie jego przyjaciąłką... najlepszą przyjaciąłką... tak... jak kiedyś.
-Hmm? - spytał smutny. Chyba domyślił się o co chodzi. Miley patrzyła to na mnie, to na Justina.
-Justin... chcę, żebyśmy zostali tylko przyjaciółami, tak, jak kiedyś. - powiedziałam smutno i popatrzyłam w jego oczy.
-Dobrze, Effy. Jak chcesz. Nie mam Ci tego za złe. Jesteś moją najlepszą przyjaciąłką. Tak jak Miley, Emily, Oliver i Christian. - tego ostatniego powiedział trochę ciszej.
-Lubisz Christiana? - zdzwiłam się.
-Spoko z niego gość. - stwierdził. Ja tego nie skomentowałam.
-Effy... Nie patrz w przeszłość, bo potkniesz się o teraźniejszość i spieprzysz przyszłość. - powiedział, patrząc mi w oczy.
-Czyli, że mam nie przejmować się wypadkiem, który miał miejsce 3 lata temu i żyć tym, co mam? - spytałam.
-Dokładnie. - uśmiechnął się.
-Justin ma rację. - wtrąciła się Miley, uśmiechając się. Ta to na serio jest smajli.
-Prawda. - stwierdziłam z uśmiechem na twarzy. Ale i tak nie zapomnę o tym ostatnim wpisie z 20 lipca 2008 roku, gdzie pisałam, że spodobał mi się pewien chłopak... nie jest to Justin, ani Oliver... więc kto? Kto ma piękne brązowe włosy i zielone oczy? Chwila! Wiem kto ma takie oczy!
CDN...
***
Jak Wam się podoba? ^^
Mi nie wiem.
Niedługo wydarzy się coś superr! xd Ja już chcę ten rozdziaaał! ;p Następny będzie super. ; ]
Pytania? :
Do następnego! ;*
4 komentarze:
Ja też już chce ten rozdział <3
`Czekam na next ;>
O k*rwa oderwać się nie mogę od tego ;]
Ahh, ehh. cudo <33
Wiki.♥/Krytyczka_blogów
super love cie<3333
Prześlij komentarz