poniedziałek, 12 września 2011

13 - 'Tak na zawsze.'

[...]
-Effy, musisz wyjść. Proszę. - nalegał lekarz.
-Za Chiny go tu nie zostawię z panem! - tupnęłam nogą, jak mała dziewczynka.
-Effy... wyjdź... proszę... nic... mi... nie... będzie... - mamrotał po jednym słowie. Westchnęłam cicho.
-Dobra. - stwierdziłam i wyszłam z pokoju naburmuszona. Na korytarzu siedzieli rodzice Christiana, jego siostra Caitlin i moi przyjeciele. Co oni tu robią?! Nie ważne. Są także przyjaciółmi Christiana.
-Effy! Jak Christian?! - spytała Miley, przytulając mnie.
-Chyba do... dobrze. Obudził się już... - wymamrotałam jej w bluzkę. Chyba już wiedzą, że jesteśmy razem. Zaprowadziła mnie na krzesło. Usiadłam, schowałam twarz w dłonie i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Nagle po korytarzu rozległ się dzwięk szpilek. Kto to?! Podniosłam lekko głowę i ujrzałam moją siostrę - Hannah.
-Hannah? C-co ty tu robisz? - spytałam.
-Nie było Cię bardzo długo i dowiedziałam się od Twojego kolegi, Justina, że jesteś tutaj. - powiedziała, spoglądając kątem oka na Biebera.
-Aha. - powiedziałam i znowu się rozpłakałam. Wszyscy podeszli do mnie i mnie pocieszali. Rodzicie Chrisa, Hannah, Miley, Emily, Oliver i Justin.
-Chwila... wy... wy... wiecie, że... ja... ja i Christian... je... jesteśmy razem? - spytałam bardzo cicho.
-Tak, wiemy. - powiedziała Emily, lekko mnie obejmując.
-O... od kogo? - spytałam.
-Wszyscy spojrzeli na Hannah.
-Hannah! - podniosłam głos.
-Nie powiedziałąm tego specjalnie! Wymksnęło mi się! - broniła się.
-Spoko. - stwwierdziłam.
-Eff... - zaczął Justin.
-Tak? - wymamrotałam.
-Rzuciłaś mnie, aby być z Christianem? - spytał zdziwiony. W jego oczach krył się bół. Zraniłam go.
-Nie... to nie tak. Christian potem mi wszystko powiedział. Nie wiedziałam, że tak to się potoczy. Ja... ja przepraszam Cię... Justin. - mamrotałam, co chwile pociągając nosem.
-Już dobrze, Effy, już dobrze. - pocieszał mnie. Pocałował w czoło i znowu przytulił.

*30 minut później - w dalszym ciągu szpital*
Po dobrych 30 minytach lekarz wreszcie wyszedł z sali Christiana. Od razu podniosłam się na równe nogi i do niego podbiegłam.
-Proszę pana! I co z Christianem?! Co mu jest?! - pytałam, a po policzkach spływały mi łzy.
-Może lepiej, jak Christian sam Ci to powie. - westchnął i odszedł. Wciągnęłam głośno powietrze i weszłam do sali, w której leżał mój chłopak.
-Christian? - spytałam cicho, siadając koło niego.
-Effy.. tak... tak bardzo tęskniłem... - wymamrotał.
-Przecież byłeś nie przytomny. - zdziwiłam się.
-Ale tęskniłem. - stwierdził, uśmiechając się. Odwzajemniłam to, ale za chwilę uśmiech znikł z mojej twarzy.
-Eff.. co jest? - spytał, gładząc dłonią delikatnie mój rozgrzany policzek.
-Christian.. słyszałam od lekarza, że jesteś poważnie chory. Co Ci jest? - spytałam cichutko i kolejne porcje łez polały się po moich polikach. Chris wytarł je ręką.
-Ja... ymm... mam wadę serca. - westchnął głośno, spuszczając wzrok.
-C-co?! - rozpłakałam się na dobre. Jak jedyna osoba, którą kocham może mieć wadę serca?! Nie mogę w to uwierzyć! Po prostu nie mogę!
-Effy, proszę, nie płacz. Będę żył. Przynajmniej przez najblizsze miesiące... - westchnął, pocieszając mnie.
-Ale Christian! Ty masz żyć wiecznie! Masz przeżyć mnie, rodziców, i nawet tego starego Hurmana! Ty masz żyć i być zdrowy, rozumiesz?! - ujęłam jego twarz w dłonie i patrzyłam mu głęboko w oczy.
-Obiecuję, że nie opuszczę Cię, aż do śmierci. - uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam to.
-Bądź przy mnie już na zawsze. Każdy dzień i noc. Przytulaj mnie, całuj i kochaj. Po porstu bądź przy mnie. Tak na zawsze. Niczego bardziej nie pragnę... Obiecaj mi to i, że będziesz ze mną nawet po śmierci. - patrzyłam mu głeboko w oczy.
-Obiecuję. Będę przy tobie nawet, jak nie będziesz tego chciała. Chcę się budzić i widzieć Twoją uśmiechniętą twarz, każdego ranka. Przynosić Ci śniadanie do łóżka, przytulać, całować i kochać. Chcę, abyś w przyszłości została matką moich dzieci. Chcę być przy Tobie wiecznie! Tak na zawsze. - uśmiechnął się.
-Effy ja... - zaciął się.
CDN...


***
Jak Wam się podoba?
Tak jak już kiedyś wspominałam, kocham Was trzymać w takiej niepewności i huj. xd
Sandra, nie zmienię Dr. Hurman, na Hujman, bo to 10-latki czytają. ;p Bez urazy buułcia. <3 Bo ty to zachowujesz się dojrzalej ode mnie. xd
Grr... nienawidzę zakuwać z geografii.. -,- Pierdolone współrzędne.

Do Marly i San.:
Pamiętacie? :
" Wkurwia mnie wiatr, który rozpierdala mi grzywkę! " xd. x3
<33333333333333

Dobra, narQ. ; ]

Do next. ^^

hahahahaahahah.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Krótki, trochę.

Anonimowy pisze...

krótki :c daj następny noooooooo...!

Wiki220 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Wiki220 pisze...

ymm. chyba chciałas napisać niecierpliwości? hahaah :D
Ekstra. Trochę krótki ale zajebisty! xd


Wiki.♥

Ps. fajny nagłówek. Taki nowy xd

Dupa tam;p ważne że fajny! :D

Anonimowy pisze...

jezu dziewczyno nie zmieniaj tak tych humorków! :/