środa, 14 września 2011

14 - 'Jak mam się trzymać z myślą, że dziewczyna którą kocham nad życie jest z innym?!'

[...]
-Effy ja... - zaciął się.
-Tak? - uśmiechnęłam się lekko.
-Ja Cię chyba kocham. - stwierdził, patrząc mi w oczy.
-Ja chyba też Cię kocham. - uśmiechnęłam się. Przybliżyłam swoją twarz do jego i musnęłam jego usta, ale on przytrzymał rękami moją twarz przy swojej i pogłębił pocałunek. Całowaliśmy się tak przez dłuższy czas, bardzo namiętnie i z miłością. Kiedy się od niego odsunęłam, na jego twarzy widniał uroczy zaciesz. Mimowolnie także się wyszczerzyłam.
-Effy... nie możesz tak tutaj siedzieć dzień i noc. Idź do domu. Prześpij się. Mi nic nie będzie. - uśmiechnął się.
-Nie opuszczę Cię. - stwierdziłam, łapiąc go za rękę.
-Proszę. - poprosił, gładząc kciukiem moją dłoń.
-Nie. - jestem uparta, tak.
-Effy. - spojrzał na mnie jednoznacznym spojrzeniem.
-Dobra! - przełamałam się.
-Będę tęsknić. - powiedziałam, robiąc słodką minkę.
-Ja też. - uśmiechnął się.
-To pa. - pocałowałam go delikatnie w policzek.
-Narazie. - uśmiechnął się. Wyszłam z sali, wpadając na Dr. Hurmana. ( nie mogę z teeego! xd )
-Gdzie się młoda dama wybiera? - spytał, uśmiechając się lekko.
-Christian poprosił, abym poszła do domu odpocząć. - stwierdziłam od niechcenia. On tylko przytaknął i wszedł do sali Chrisa. Ja powiedziałam innym, że idę na parę godzin do domu.
-Effy! Do twojego domu jest za daleko z tąd. Zawiozę Cię! - krzyknął za mną Justin. Przystanęłam na chwilę, zastanawiając się, czy się zgodzić. No ale czemu nie?
-No okey. Dzięki. - stwierdziłam, patrząc na niego, kiedy już mnie dogonił.
Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać na jakikolwiek temat. Boję się z nim rozmawiać. Boję się, że powie mi, że go zraniłam, zrywając z nim i wiąrząc się z Christianem.
-Too.. co tam u Ciebie? - spytał nagle JB. Wmurowało mnie. Nie wiem czemu, ale nie mogłam odpowiedzieć. Tak, jakbym miała gule w gardle.
-Ymm.. jakoś leci.. a u Ciebie? - starałam się brzmieć naturalnie, ale chyba nie za bardzo mi to wyszło.
-Tak samo. - stwierdził i na tym skończyła się nasza rozmowa.
Nareszcie podwiózł mnie pod dom. Teraz zapadła taka niezręczna cisza. Żadne z nas nie miało odwagi się odezwać, ani wykonać jakikolwiek ruch. Wreszcie ja się odważyłam i odpięłam pasy. Justin poszedł z moje ślady i zrobił to samo.
-Emm.. może chcesz wejść? Na herbatę, czy coś? - spytałam nieśmało, spoglądając na niego kątem oka.
-No.. okey. - odpowiedział po dłuższej chwili zastanowienia. Razem wyszliśmy z auta i weszliśmy do mojej willi.
-Idź do salonu. Co chcesz do picia? - wskazałam ręką na salon, pytając.
-Herbatę. - odpowiedział krótko i wszedł do salonu. Ja poszłam do kuchni. Nerwowo zrobiłam herbatę i ruszyłam do salonu. Justin siedział na jednym z fotelów. Ja usiadłam na sofie i tępo wpatrywałam się w kubek. Justin tak samo, tylko kątem oka mogłam zauważyć, że od czasu do czasu na mnie spogląda.
-Too.. jak Ci się układa z Christianem? - palnął nagle. Spojrzałam na niego, przymrużając oczy.
-No co? - spytał dziwnie, wzruszając ramionami.
-Yym.. nic. Dobrze. - otrząsnęłam się i odpowiedziałam niepewnie.
-To dobrze. - stwierdził i wziął łyk herbaty. Ja jeszcze przez chwile wpatrywałam się w niego.
-A ty jak się trzymasz? - spytałam nagle, patrząc na niego. Spojrzał na mnie z bólem w oczach. Odstawił kubek na stolik i gwałtownie wstał. Usiadł na sofie, obok mnie. Ja poszłam w jego ślady i także odstawiłam naczynie. Wpatrywał się we mnie, jakby nie mógł się napatrzeć. Ale czy tak właśnie nie było?
-Just? - spytałam nagle, machając mu dłonią przed twarzą. Otrząsnął się.
-Yymm.. Co? - spytał nie kumaty.
-Pytałam, jak się trzymasz? - powtórzyłam pytanie, dziwnie na niego patrząc. Wtedy jego wzrok przeniosł się na moje oczy. Wpatrywał się w nie bardzo intensywnie. Nagle gwałtownie wstał z kanapy i złapał się za głowę.
-Kocham Cię, Effy! Ja się w ogóle nie trzymam! W ogóle! Jak mam się trzymać z myślą, że dziewczyna którą kocham nad życie jest z innym?! No jak?! - krzyczał rozpaczliwie, dalej trzymając się za głowę. Spojrzał na mnie z wyrzutem. Ranię go. Tak bardzo go ranię. Nie chcę go ranić, ale ja kocham Christiana. Justin też, owszem, ale jako przyjaciela. Najlepszego przyjaciela. Jego oczy były zeszklone, a mi już po policzkach spływały łzy. Nie mogę do siebie przyjąć tego, że ranię swojego najlepszego przyjaciela...
CDN...


***
No i dodałam ostatni, jak mam napisany. Muszę coś napisać. ;c
Nie mam weny. Nie wiem, czy jutro dodam rozdział.

Uwaga! Nakurwiam salto! ;D

To do następnego. ;3

5 komentarzy:

Fanki BTR pisze...

sponiooo<3

Wiki220 pisze...

buee. nuda. ;/

Anonimowy pisze...

Daj nextaaa

Anonimowy pisze...

Następny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Anonimowy pisze...

Czekam na następnyy ; *** ...xd ...;DD
Rozkaa123
Czytam każdyy ! ; **