[...]
Wiem kto ma takie oczy!
Nie... jednak nie wiem. Wszystko sprowadza mnie do Justina... idealnie ułożone włosy i nieziemska uroda. Ale oczy! Beebs ma czekoladowe, a chłopak z mojego opisu zielone. Co za pech! No... trzeba zacząć poszukiwania!
*Oczami Christiana*
Tak bardzo podoba mi się Effy. Pamiętam, jak widziałem ją ostatni raz 3 lata temu. Potem miała wypadek. Nie pamięta mnie. Byliśmy praktycznie najlepszymi przyjaciółmi. Niestety... musiałem wyjechać do Europy. Co za pech! Widać było, że ona się wtedy we mnie podkochiwała. Tak bardzo znowu chciałbym ją przytulić. Tak... jako przyjaciele przytulaliśmy się. Chciałbym znowu poczuć zapach jej perfum z Channel. Mmm... na samą myśl o tym zapachu kręci mi się w głowie. Podczas wspólnego tańca na imprezie w jej domu czułem ten przepiękny zapach... dalej używa perfumów Channel nr. 3. Gadałem z Justinem. Mówił mi, że Eff się dowiedziała o wypadku i że w swoim pamiętniku, dzień przed wypadkiem napisała ostatni wpis... był on opisem chłopaka, w którym się zabujała. Również od JB dowiedziałem się, że tym chłopakiem jestem na 100% ja. Jak twiarzi, ona tego nie wie. O! Właśnie idzie ulicą... chyba do parku. Tak. Muszę ją dogonić! Ale ona jest piękna! Mmm...
*Oczami Effy*
O nie! To znowu ten przystojny palant Beadles. Yghh... ostatnim chłopakiem, jakiego muszę "przeskanować" w moich poszukiwaniach, jest właśnie on!
-Eff! Zaczekaj! - zaczął się za mną wydzierać, za chwilę potknął się o własne nogi i znowu biegł.
-Czego? - spytałam zażenowana i ruszyłam dalej.
-Mogę się przejść z Tobą? - spytał z nadzieją.
-Hmm... niech się zastanowie... hmm... Nie! - krzyknęłam i przyspieszyłam kroku. Ale Beadles, jak to Beadles nie da za wygraną!
-Czyli, że tak. - stwierdził z głupkowatnym uśmieszkiem na twarzy.
-Czyli, że nie. - stwierdziłam z akcentem.
-Idę z Tobą. - powiedział i zaczął iść obok mnie. Kurwaa... ten zapach jego męskich perfum zaraz mnie zaczaruję. Kolana się pode mną powoli uginają. Jeszcze jak na złość przybliża się do mnie i z sekundy na sekundę idzie jeszcze bliżej mnie.
-Too... lubisz mnie? - spytał w końcu.
-Emm... - zacięłam się. Wsyd mi się do tego przyznać, nawet przed sobą, ale trochę go polubiłam.
-Tak... trochę. - powiedziałam i uciekałam wzrokiem. On nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się słodko, a pode mną się kolana ugięły całkowicie. Dość, że tego jego cholernie męskie perfumy to jeszcze uśmiech. Upadłabym na ziemie, gdyby nie Christian. Złapał mnie w ostatniej chwili. Jego oddech otulał całą moją twarz. Miętowy oddech. Uwielbiam mięte. Ahh... Z sekundy na sekunde nasze twarze dzieliły centymetry. Wplotłam swoje dłonie w jego zajebiście idealnie ułożone włosy i wpartywałam się w jego zajebiste, zielone oczy. Chwila, chwila! Idealnie ułożone włosy, zielone oczy i nieziemska uroda. To Christian! Chris jest chłopakiem, w którym się zakochałam 3 lata temu. Ale wyjechał dzień przed moim wypadkiem i go nie pamiętam.
-To ty! - wamamrotałam ledwo słyszalnie. Jego oczy, miętowy oddech i perfumy otłumiły mnie na tyle, że nie mogłam racjonalnie myśleć. Nie wiedziałam co się w okół mnie dzieje. Był tylko on i ja.
-Tak... - uśmiechnął się. -Nareszcie przejrzałaś na oczy... - stwierdził, złapał mnie w talii i jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie. Przylegaliśmy do siebie. Tworzyliśmy jedność. Nasze ciała tak mocno do siebie przylegały, że stworzyła się między nami iskra. Za chwile Chris położył delikatnie swoją dłoń, na moim policzku. Dał za ucho, samotny kosmyk moich niesfornych, rudych włosów.
-Wiedziałeś to... wiedziałeś to i mi nie powiedziałeś! - oprzytomniałam, kiedy już prawie miał mnie pocałować. Odskoczyłam od niego, jak poparzona.
-Nie mogłem! Przepraszam. - zaczął się tłumaczyć. Kurcze... on jest taki przystojny kiedy zaczyna mi się tłumaczyć. Effy! Spokój!
-Eyy... co to? - spytał z uśmiechem, podwijając rękaw od mojej bluzki, ujawniając tym samym mój tatuaż z napisem "Yes I Can", który znajduję się na moim lewym ramieniu. Co za pech!
-Yyym. - zatkało mnie. Teraz wszystko się wyda. Że byłam i wprawdzie jestem jego fanką. Nie aż tak wielką, jak kiedyś, ale dalej jednak fanką.
-Od kiedy go masz? - spytał z uśmiechem na ustach. Przełamałam się. Spojrzałam w jego oczy. Tańczyły w nich iskierki szczęścia. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, a może i też uwodzicielsko. Odwala mi! Zdecydowanie!
-Od półtora roku. - oznajmiłam z uśmiechem. Odzwajemnił go.
-YES I CAN! - powiedział, przejeżdżając delikatnie palcem, po każdej literce na moim ramieniu, a po mnie przeszły miliony przyjemnych dreszczy i wyskoczyła gęsia skórka.
-A więc... jesteś moją fanką? - palnął, dalej się szczerząc.
-Dobra. Rozgryzłeś mnie. Tak! Byłam Twoją fanką! - przełamałam się.
-Byłaś? - podniósł jedną brew do góry, przyglądając mi się przy tym banawczo.
-Dobra! Jestem nadal. - uśmiechnęłam się dziwnie, ale chyba zamiast uśmiechu wyszedł mi z tego grymas.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś? - spytał.
-Bo nie chciałam, żebyś wiedział. Miałam zachować zimną krew i nie dać się Twojemu urokowi! - oznajmiłam z wyrzutem.
-I jak? Zadziałał? - spytał, uśmiechając się uwodzicielsko. Zrobił gest głową, poprawiając swoje brązowe włosy.
-Ale co? - skrzywiłam się. Nie zrozumiałam.
-Urok. - stwierdził. Westchnęłam głośno. Podeszłam do niego, a że był ode mnie wyższy o prawie głowę, złapałam go lekko za włosy, zmuszając go, żeby się trochę schylił i musnełam jego policzek.
-Czy taka odpowiedź wystarczy? - spytałam z zadziornym uśmieszkiem. Christian wyszczerzył się, ujawniając rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
-Lubię to! - stwierdził, tłumiąc śmiech.
-To nie Facebook. - stwierdziłam takim samym tonem, co on i za chwile oboje wiliśmy się ze smiechu po trawie.
-To co? Już mnie lubisz? - spytał z oczkami jak kot ze Shreka, kiedy już leżeliśmy koło siebie na mięciutkiej trawie.
-Hmm... niech się zastanowie. - udawałam zastanowienie, chodź dobrze znałam odpowiedź.
-Hmm? - przedrzeźniał mnie.
-Nie. - stwierdziłam, tłumiąc śmiech. Chciałam go trochę zbajerować. On nagle wstał i zaczął odchodzić, zaczęłam go gonić.
-Chris. Zaczekaj. - już prawie się rozpłakałam.
-Skoro mnie nie lubisz, nie będę się więcej narzucał. - stwierdził. Jego oczy były zaszklone i w tej chwili był blisko płaczu...
CDN...
***
Ajj.. nie pocałowali sięęę! ;D
Ja już chcę dodać następnyy! <3
Ahh.. za szybko.. za szybko.. ;c
Za szybko się polubili. xd
A jak Wam się podoba? xd Mi szczerze się podoba. ;p
Pozdrowienia dla:
Sandry. <3
Marlenki. <3
Buulci. <3
Sandra! Jak powiesz, sama wiesz co, to Cię zabiję, oskubie ze skóry, ugotuję, zakopie, odkopie, posolę solą i zjem na surowo. xd ^^
I bez szantażu! Bo foch! -,-
Do zobaczeeeeenia! ;3
3 komentarze:
Cuuudo <33
Ekstra. ;D Nie mogę się od tego oderwać. Dodaj jutro następny, proszę! :D
Wiki.♥
suuuuuuuper<3 dzięki za dedyk kochana :**
Prześlij komentarz